1. Początek

Kolejne podejście do pisania bloga.
Jaki jest jego cel? Sama do końca nie wiem.  Może żeby się wygadać, może chwilowy kaprys a może ma pomóc utrzymać w ryzach moje wydatki. Może pozwolić przetrwać czas obciążenia kredytem hipotecznym, który będzie trwał dużo dużo lat.
Na początek chciałabym jedynie trzymać się tego co zostało napisane w poniższym cytacie.
Czasem chciałabym aby ktoś mi powiedział, robisz błąd- nie rób tego, albo podjął za mnie decyzję.
Chciałabym przestać wiecznie za czymś gonić, porównywać się z innymi i zacząć wierzyć w siebie.
Zostały 3 lata do 40-tki. Niby dużo ale jednak mało, ciągle mam wrażenie, że w tym wieku powinnam być w innym miejscu zarówno zawodowym jak i osobistym. Mieć już stabilną pracę, większe mieszkanie, podróżować, być ekspertem w swojej branży albo mieć własną działalność, mieć lepsze wykształcenie, kwalifikacje i sama nie wiem co jeszcze.
Chciałabym aby najbliższe lata były wartościowe, żebym nie miała poczucia zmarnowanego czasu, abym po powrocie z pracy robiła coś więcej niż obiad, odrobienie z dzieckiem lekcji i tv lub internet. Może ten blog mi w tym pomoże.
Mam kredyt hipoteczny- jak sporo ludzi na tej planecie. Jednak byłam przeciwna jego wzięciu a mimo to podpisałam umowę. Głupota- tak nie pierwsza nie ostatnia ale ta może być najbardziej bolesna. Wstyd przyznać na ile lat. Nie jestem gotowa na budowę domu, przeprowadzkę na wieś. Dobrze mi w mieście, wszędzie blisko.
Poza tym boję się, że nasza sytuacja finansowa się zmieni, coś się stanie głównemu żywicielowi rodziny a ja nie będę w stanie sama go spłacać. Ale mleko się wylało. Trzeba iść dalej i wyciągnąć wnioski.
Na początek obniżyłam abonament za telefon, zmieniłam dostawcę internetu na tańszego, spłacony został mały kredyt. Zostały 2 debety kredyt hipoteczny i pożyczka prywatna. Kolejny krok to obniżenie abonamentu za tv. Niestety muszę czekać do końca umowy:(. Od 6 lat zapisuję wydatki staram się regularnie- ale nieregularne dochody głównego żywiciela sprawiają, że właściwie co miesiąc budżet jest inny i się rozjeżdża. Ale mam obraz tego na co najwięcej wydawałam, wiem ile potrzebuję miesięcznie aby nie było problemów z uregulowaniem rachunków. Mocno obcięłam tygodniowe zakupy w hipermarkecie. Wyznaczyłam limit którego staram się pilnować. Od stycznia staram się odłożyć swoją wypłatę na konto oszczędnościowe lub lokaty aby nie kusiło ich wydanie + jakąś kwotę z tego co zarobi M.
Staram się dorobić nie są to duże kwoty czasem kilkaset złotych, czasem kilkadziesiąt. Extra zlecenie, czy ankiety- skoro i tak marnuję czas w internecie to niech chociaż będzie on opłacalny. Zawsze to jakaś kwota, która mogę bez wyrzutów sumienia przeznaczyć na nagły kaprys, czy po prostu na zwykłe codzienne zakupy.
Jest 3 maja- wydane zostało 197 zł na rzeczy właściwie zbędne. Bo pizza i wizyta w Mcdonaldzie to nie jest sprawa niezbędna. Używany blat do biurka syna- nie był niezbędny, właściwie nagły kaprys, pomysł. Nowy kosztuje 250 zł, za używany zapłaciłam 140. Młody zadowolony, ma więcej miejsca no i ja przy nagłych zleceniach mam miejsce aby usiąść z papierami. Czy mogę powiedzieć, że to inwestycja? Nie do końca. Za to pizza i Mcdonald to zło. Zobaczymy jak wyjdzie reszta miesiąca.






Komentarze